Marzenia
Ostatnio
przeglądałam na facebooku stronę "demotywatory" i znalazłam
takie oto zdanie:
„Zrezygnować
z marzeń ze strachu przed porażką to jak popełnić samobójstwo
ze strachu przed śmiercią.”
Uznałam,
że sporo w tym prawdy. Bo od dawna zauważam, jak dużo ludzi tak bardzo nie chce przegrać, że nawet nie próbuje wygrać. Jakby
sama myśl o porażce niszczyła im poczucie własnej wartości. I
odrzucając wszelkie starania, odbierają sobie nie tylko szanse na
spełnienie marzenia, ale nawet radość rozwoju w drodze do niego.
Bo marzenia pozwalają nam się rozwijać. Wyciągać z nas pozytywną
energię. Szukać siebie w sposób konstruktywny.
Admirał
Byrd, który jako pierwszy dokonał przelotu nad dwoma biegunami,
powiedział „Bardzo niewielu ludzi zbliża się zaledwie do
wyczerpania swoich zasobów wewnętrznych. A człowiek to głęboka
studnia nigdy nie do końca wykorzystanej siły”
Jeżeli
uważamy, że na marzenia nie zasługujemy, to bywa, że nawet jeżeli
coś robimy w tym kierunku, to może nam nie wyjść. Właśnie
dlatego, że podświadomie założyliśmy, że to nie dla nas. Myślę,
że naszym największym wrogiem, szczególnie ostatnich
dziesięcioleci, jest ciągłe porównywanie się do innych.
Doprowadza to do skutecznego podkopywania naszej pewności siebie,
która jest niezbędna do planowania i realizacji marzeń. Jeżeli
ciągle się porównujemy, to skupiamy się głównie na tym, czego
nie umiemy. I nawet jak jesteśmy w czymś dobrzy, widząc jak ktoś
jest w tym samym też dobry, analizujemy i nierzadko myślimy: ja
jestem słabszy. I nie doceniamy przez to siebie. Bo jakoś tak jesteśmy skonstruowani, że zapominamy o tym, że każdy z nas jest inny, więc to samo robi inaczej, nie lepiej czy gorzej. A gdy rzeczywiście jesteśmy w czymś gorsi, to
lepsi w czymś innym. Musimy tylko to umieć zauważyć. Jeżeli
umiemy korzystać z umiejętności, które posiadamy oraz
koncentrować się na możliwościach a nie na ograniczeniach to
wtedy potrafimy też właściwie oceniać samego siebie. A to pozwoli nam na marzenia. Adekwatne do naszej osobowości, naszego
charakteru i naszych możliwości.
Bo
marzenia często pomagają rozwijać nie tylko naszą osobowość, ale pasję do czegoś. Nawet
jak nie ma ona bezpośredniego związku z marzeniem, to wpływa na
nią pośrednio. Chcemy jednego, a wychodzi coś innego, ale potrafi tak samo cieszyć. Na początku często jest bardzo trudno
przebić się przez trudności. Bo one muszą się pojawić, taka
jest kolej rzeczy. Niemieckie przysłowie mówi „Aller Anfang ist
schwer”, czyli „Każdy początek jest trudny”. Bo jeżeli
zaczynamy coś nowego, to i ciało, i głowa tego nie znają. I na
początku stawiają opór. Dlatego nie zawsze od razu nam to
wychodzi. Niektórzy szybko się zrażają. Nie dają sobie szansy. A
przecież po pierwszych trudnościach często przychodzi satysfakcja.
Nawet już tylko z faktu, że to robimy.
Jeżeli
o czymś marzymy i dążymy do realizacji konsekwentnie, daje nam to
siłę także na inne sprawy w życiu. Bywa, że samo myślenie o
marzeniu pozwala przyciągać jego realizację. Bo wielu badaczy
naszego mózgu twierdzi, że „jesteśmy tym o czym myślimy”.
Czyli jeżeli często o czymś myślimy, to na naszej drodze
pojawiają się ludzie lub sytuacje, które sprawiają, że nasze
myśli przeobrażają się w czyn. Ale trzeba pamiętać, że to
dotyczy wszystkich naszych myśli, zarówno pozytywnych jak i
negatywnych. To powinno dać nam do myślenia, jakie te nasze myśli
powinny być :)
Trzeba pamiętać o ważnej kwestii. Żeby marzenia mogły się spełniać, trzeba je mieć. Czasem nie
wiemy o czym moglibyśmy marzyć. Nie do końca znamy samych siebie,
albo dochodzimy do wniosku, że nie mamy na marzenia czasu. A to
błąd. Bo z marzeń nigdy nie należy rezygnować. Raczej zastanowić
się, co po drodze zgubiliśmy, że przestaliśmy marzyć. Bycie
dzieckiem? Ciekawość świata i życia? „Maria obrała lepszą
cząstkę” powiedział Jezus do Marty, która krzątała się
gorliwie wokół gościa i była zła na Marię, że jej nie pomaga w
kuchni, gdy ta siedziała i słuchała, co Jezus ma im do
powiedzenia. Bo była ciekawa tej głębszej istoty życia.
A może
brakło nam w pewnym momencie zgody na to, żeby żyć każdym dniem
oddzielnie, a nie wszystkimi naraz. Bo to tak, jakby pójść na
jeden dzień w góry i wziąć plecak na cały tydzień, albo i na
miesiąc. Nie udźwigniemy go.
Jeżeli
jesteśmy zbyt zabiegani lub żyjemy głównie troskami, tymi co mogą
przyjść, lub tymi, co były, to nie zmieścimy już w naszej duszy
marzeń. Bo będzie tam za ciasno. Żeby znaleźć marzenie, musimy głowę
i duszę mieć wolną. Na co? Na kreatywność. Na radość szukania. Na
odkrywanie naszej wewnętrznej oryginalności.
Komentarze
Prześlij komentarz