Być poliglotą - część druga
Jako
że opanowałam kilka języków i mogę nazywać siebie poliglotą,
chętnie podzielę się moimi doświadczeniami oraz technikami, które
sprawdziłam na sobie. Nie będzie tutaj wszystkiego co
przetestowałam, bo czytający zgubiłby się w morzu porad i
sugestii. Tym bardziej, że książek na ten temat nie brakuje.
Wybrałam moje najcenniejsze doświadczenia do praktycznego użycia
języka. Uwzględniają one aktywną naukę słownictwa i gramatyki.
Warto
też pamiętać, że nie każda technika pasuje do każdego człowieka
i do każdego języka. Testowanie i wymyślanie samemu też
może stać się przyjemnością.
Jeżeli
ktoś nie przepada za mówieniem i we własnym języku wypowiada się
raczej krótko, nie umie „lać wody”, to i w obcym będzie
zachowywał się podobnie. Takiej osobie jest trochę trudniej
nauczyć się dużo mówić. Ale nauczyć się mówić jak
najbardziej może, tyle że podczas nauki musi włożyć trochę
więcej wysiłku i wyszukać dla siebie więcej możliwości rozmów,
chociażby z samym sobą.
Są
ludzie, którzy mówiliby cały czas i mają zawsze masę tematów do
omówienia. Ci nie potrzebują specjalnych technik, bo oni przy
pierwszej nadarzającej się okazji zaczną próbować swoich sił w
mówieniu. Czyli szybko zaczną mówić, nawet jeżeli będą przy
tym robić błędy. Bo podświadomie czują, że i tak się dogadają
i nie analizują, że coś głupio wyjdzie. I jest w tym sporo racji,
bo dopóki widać, że jesteśmy obcokrajowcami w jakimś kraju, nikt
nie obraża się, że nie mówimy idealnie. Dzieje się wręcz
przeciwnie, praktycznie każdy cieszy się, że umiemy jego język.
Nawet jeżeli go kaleczymy. To nie jest zachęta do niedbalstwa, w
żadnym razie. To zachęta do wyluzowania się podczas nauki. Bo
często boimy się mówić w obawie, że nas źle ocenią.
Przy
nauce mówienia ważne jest układanie dialogów na bazie już
gotowych. Polega to na wymianie części zdania lub słówek na inne,
podobne. Dzięki temu jesteśmy bardziej zaangażowani, a nie jest
tak, że tylko czytamy dialog. Po kilkukrotnym powtórzeniu tego
procesu, dialog umiemy na pamięć. Jego główny szkielet.
Drugi
sposób to układanie sobie w głowie lub na papierze pytań do
dialogu lub tekstu, a potem odpowiadanie na nie. Najlepiej w dwóch
ratach: od razu po ułożeniu pytań, a potem po kilkugodzinnej
przerwie. Nie należy martwić się potencjalnymi błędami. Nie robi
błędów ten, kto nic nie robi.
Z kolei żeby rozumieć to co usłyszymy, musimy wciąż ćwiczyć się w
słuchaniu. Przeplatać proste treści z trudnymi. To pierwsze da nam
większy komfort i poczucie, że coś już umiemy, drugie będzie nas
motywować do większego kontaktu z językiem. Żeby i to trudniejsze
docelowo rozumieć. Nie należy zbyt szybko się zniechęcać, bo
kryzys podczas nauki to rzecz najnormalniejsza na świecie.
Praktyczne
pomoce to wszelkie audiobooki (najlepiej ulubionych autorów wraz z
książką), ulubione filmy, nagrane teksty, ciekawe i praktyczne
dialogi (zarówno w podręcznikach jak i w niedużych książeczkach
dostępnych w księgarniach językowych) oraz niektóre filmiki
(często z napisami) na różne tematy na Youtubie.
Poza
tym istnieją jeszcze podcasty, wywiady, wiadomości w językach
obcych na różnych programach telewizyjnych oraz w Internecie. Warto
z nich korzystać, ale są już trudniejsze, szczególnie dla kogoś,
kto nie jest jeszcze osłuchany z językiem. Dlatego warto wtedy
dobierać do słuchania temat, który nas interesuje. Łatwiej będzie
wyłapać jakieś treści nawet na zasadzie domysłu.
Do
słuchania z tekstem nadaje się też oczywiście muzyka w językach
obcych. Słowa do większości utworów znajdują się w Internecie
na stronie tekstowo.pl. Piosenki nie mogą nam służyć jako jedyne
źródło nauki rozumienia ze słuchu, słownictwa i gramatyki, gdyż
słowa nieraz są potoczne, dużo jest skrótów czasownikowych,
które nie nadają się na przykład podczas pisania oficjalnych
listów czy poważnych rozmów. Dodatkowo słownictwo wiąże się
głównie z emocjami, przeżyciami i tęsknotą. Brak natomiast
praktycznych, potrzebnych na co dzień zwrotów. Ale piosenki ćwiczą
intonację, akcent, wymowę, pomagają, szczególnie gdy lubimy jakiś
utwór, szybciej zapamiętać sobie wiele ciekawych słów.
Na
Youtubie są też różne bajki, nieraz ta sama w wielu językach,
jak np. Mikołajek. Jest w wersji francuskiej, włoskiej i
niemieckiej. Jeżeli znamy dwa z tych języków, jeden lepiej drugi
gorzej, możemy ten sam odcinek obejrzeć i w tym, i w tym. Szybciej
wychwycimy słowa w języku, który umiemy słabiej, jeżeli najpierw
posłuchaliśmy wersję w języku, który umiemy lepiej. Nie polecam
słuchania najpierw po polsku, bo to przeważnie odnosi odwrotny
skutek. Ale jako pomoc możemy oczywiście posłuchać później. A
potem ewentualnie jeszcze raz w języku, którego się uczymy.
Trzykrotne słuchanie potrafi niestety zrobić się już nudne, więc
warto oddzielić to dniami.
Przykładowe
bajki : Il piccolo Nicolas po włosku, Der kleine Nick po niemiecku,
Le petit Nicolas po francusku, The Moomins po angielsku, Die Mumins
po niemiecku, Heidi z roku 2015 w kilku językach.
Uczenie
się słownictwa i gramatyki nie powinno być suche. Same słówka
nie trzymają się głowy, jeżeli nie są powiązane z obrazem, z
emocjami lub z tekstem, konkretną sytuacją albo z konkretnym
wydarzeniem czy osobą. Dlatego należy uczyć się ich w
kontekście, jako fragmenty zdań lub wyrażenia. A w naszej nauce
jesteśmy jeszcze skuteczniejsi, jeżeli dodatkowo tworzymy z nimi
krótkie zdania. Ponadto same słowa mogą mieć wiele znaczeń i
dopiero w połączeniu z drugim słowem dają nam pełen obraz, kiedy
i jak go użyć.
Na
poziomie podstawowym dużą pomocą są obrazki, bo łatwo zobrazować
stół, krzesło, niebo, psa czy jakiś kolor. Ale wraz ze wzrostem
poziomu języka poznajemy słowa, które należą do rzadziej
używanych. I trudniejszych do wyobrażenia sobie. Wtedy dobrze jest
wiązać je z takimi słowami, które już znamy. Np. słowo
„szczęście” możemy łączyć z czymś, co kojarzy nam się
jako szczęście. Powinny być to proste i często używane słowa.
Bardzo
istotna technika, ale wymagająca znacznie więcej trudu to uczenie
się na pamięć krótkich tekstów. Uczenie się na pamięć dobrze
napisanych krótkich tekstów, szczególnie z tematyki, która nas
interesuje, jest świetnym treningiem dla pamięci oraz do dobrego i
skutecznego przyswojenia sobie słownictwa i gramatyki. Dlaczego? Bo
chcąc nie chcąc zdobywamy pewne powtarzalne szablony. Pod
warunkiem, oczywiście, że takich tekstów uczymy się minimum jeden
tygodniowo. Zrobimy z tego nawyk i zaczniemy tego z czasem
potrzebować.
Słownictwo
samo w sobie jest bardzo cenne i niezbędne, ale nie wiemy, które
słówka tak naprawdę będą nam potrzebne. Dlatego słownictwo w
krótkich tekstach (możemy długi tekst streścić lub podzielić go
na mniejsze kawałki) daje nam poczucie, że uczymy się tego, co
warto się nauczyć. Bo zakładam, że wybieramy teksty z tematów
dla nas istotnych. Byłoby dobrze, gdyby ktoś nam te teksty mógł
przeczytać. Możemy też wybierać je z audiobooków lub z
podręczników.
Tylko
to, do czego często wracamy, daje gwarancję utrwalenia. Przechodzi
z tak zwanej pamięci krótkotrwałej (to co zapamiętujemy w danym
dniu) do długotrwałej (powstaje ona poprzez wielokrotne powtórzenia w
pewnych odstępach czasu). Te powtórzenia najlepiej byłoby robić
na różne sposoby, żeby nie zmęczyć mózgu. Nuda to największy
wróg pamięci, a emocje to jej najważniejszy przyjaciel.
Na
koniec różne pomysły na powtarzanie tego samego:
przepisywanie
układanie
zdań
rysowanie
i opisywanie rysunku (ustne bądź pisemne)
wymyślanie
zabawnych historyjek z powtarzanym słownictwem
robienie
map myśli
robienie
fiszek
tworzenie
łańcuszków skojarzeń
układanie
krzyżówek z danym słownictwem
Komentarze
Prześlij komentarz